Bez tytułu
Wiesz, lubię Cię...
pn | wt | sr | cz | pt | so | nd |
28 | 29 | 30 | 31 | 01 | 02 | 03 |
04 | 05 | 06 | 07 | 08 | 09 | 10 |
11 | 12 | 13 | 14 | 15 | 16 | 17 |
18 | 19 | 20 | 21 | 22 | 23 | 24 |
25 | 26 | 27 | 28 | 29 | 30 | 01 |
Wiesz, lubię Cię...
-Gdybym to mogl slowem nazwac! Ja tak cie kocham!
Nigdy nie myslalem, ze moze sie z czlowiekiem stac cos
takiego... Twoje usmiechy, ktore odslaniaja serce,
jakby zdejmowaly z niego zaslone. Twoje czarne,
puszyste wlosy... Budze sie w nocy i, juz nie spiac,
widze cie, czuje sie na sercu moim. Minie dluga, swieta
chwila i dopiero wiem, ze nie ma nikogo... A odkad
tu przybylem i zaczalem patrzec, cos we mnie rozdmuchuje
ogien. Pali sie we mnie! Nie wiem, co to plonie, nie wiem,
co trawi ten pozar...
-Moj Boze...
-Widzisz, dziecko...
-Moj Boze, jaka ty masz twarz!...
-Widzisz... Ja jestem z motlochu, z ostatniej holoty. Ty nie
mozesz miec wyobrazenia, jaki jest motloch. Nie mozesz nawet
objac tego dalekim przeczuciem, co lezy w jego sercu. Jestes
z innej kasty... Kto sam z tego pochodzi, kto przezyl wszystko,
wie wszystko... Tu ludzie w trzydziestym roku zycia umieraja,
bo juz sa starcami. Dzieci ich - to idioci.
-Ale coz to ma do nas?
-Przecie to ja jestem za to wszystko odpowiedzialny! Ja jestem!
-Ty... odpowiedzialny?
-Tak! jestem odpowiedzialny przed moim duchem, ktory we mnie
wola: "nie pozwalam!" Jeżeli tego nie zrobie ja, lekarz, to ktoz
to uczyni? Tego nikt...
-Tylko ty jeden?
-Otrzymalem wszystko, co potrzeba... Musze to oddac, com wzial.
Ten dlug przeklety... Nie moge miec ani ojca, ani matki, ani zony,
ani jednej rzeczy, ktora bym przycisnal do serca z miloscia, dopoki
z oblicza ziemi nie znikna te podle zmory. Musze wyrzec sie szczescia.
Musze byc sam jeden. Zeby obok mnie nikt nie byl, nikt mnie nie trzymal!
Joasia stanela w miejscu. Powieki jej byly spuszczone, twarz martwa.
Nozdrza chwytaly powietrze. Z ust padlo krotkie slowo:
-Ja cie nie wstrzymam...
Byly to wyrazy ciche i oblane krwia wstydu. Zdawalo sie, ze z zyl, gdy
to mowila, krew rozpalona wytrysnie.
(...)Siedzial tam dlugo. Kiedy znowu rzucil oczyma na droge, nie bylo
juz widac nikogo. Wiatr tylko porywal z niej kurz wapienny, miotal
go w gore jak plewy. Kurz wapienny, nasmiewajacy sie...
Nie wiedzial tylko, kto placze...
Czy Joasia? - Czy grobowe lochy kopalni placza?
Czy sosna rozdarta?
Nieuporzadkowane to wszystko takie.. nijakie..
Coraz czesciej zamyslam sie tworzac wokol
siebie czarno-biala zawiesine cieni ludzi,
ktorzy wlasnie zastygli w ruchu. Wylaczam sie.
Mysle tylko o tym 'co bedzie' i 'jak bedzie',
zamiast o tym, zeby usmiechnac sie i zrobic
cos glupiego, tak jak kiedys, pamietacie?
Wszystkie tekturowe postacie z kartonu, pamietacie?
NIE mam juz z Wami wspolnego jezyka. Nie ma
juz piknikow na biologii, powstrzymywania smiechu
na chemii, czy nicnierobienia na niemieckim.
Teraz wszyscy jednym chorem wypowiadaja melodyjne
'klasa maturalna'... Nauka, nauka, nauka. Wyscig
szczurow. Juz jedna grupa drugiej nie mowi
o niezapowiedzianych kartkowkach.. Jedna wielka
P A R A N O J A. Gonitwa, niczym w mrowisku.
A ja sie po prostu zastanawiam: 'co mam robic?'.
Swiat moj legl w gruzach. Pomozesz mi wstac? Czy
podasz mi reke? Lzy naplywaja mi do oczu, a ja
cicho ocieram kazda kapiaca na policzki. Nikt
tutaj nie moze zobaczyc mojej slabosci. I tak
bez tego jest ciezko. Nie ma czasu, zeby pocieszac.
Bliscy ludzie z przeszlosci, oddalili sie razem
z nia. Nie moge pokazac jak bardzo mnie to boli,
a tak naprawde moje serce kleka.. Przede mna
butelka po malinowym kubusiu i pusty talerz od
zupy. Codziennosc? Rzeczywistosc przesaczona
pustka. Tylko tyle. Jak zwykle zreszta...
Brakuje czasu na wyrazenie tego wszystkiego.
Niolek wraca we wtorek, jedyny plus wszystkiego;*
...Jak zawsze, kiedys moglby byc blisko, a ponad
jej towarzystwo przedkladal muzyke, ktorej nie
rozumiala, i butelke, ktorej nienawidzila z calego
serca...
_________
Niula
Drugi juz dzien sie konczy, dopiero zaczelam,
ale mimo wszystko jestem z siebie dumna,
dlatego ze kazda godzina utwierdza mnie
w przekonaniu, ze jak chce to moge.
Ciesze sie ze swoich malych zwyciestw
i nagradzam sama siebie niegazowana woda
mineralna. :)
W sumie juz jest ok.
Wiedzialam, ze mi przejdzie, ze potrzeba
chwilke czasu. Grunt, to modlitwa i bezustanne
wmawianie sobie, chocby przez lzy "nie
mysl o tym". Na tym w sumie wlasnie
polega specyficznosc przeszlosci. Milioner
jest w stanie dac worek zlota, w zamian
za to, zeby Jego zona nadal zyla. Ale niestety,
czasu nie da sie cofnac...
Ulozylam dokladnie moje uczucia na dnie
kanapy i przykrylam starymi pluszakami
z poobrywanymi uszkami i poplamionymi
ogonkami. Niech zakryja sie kurzem, niech
zapomni o nich czas. Moze kiedys, wloze
na nos okulary i odgarne pasmo siwych wlosow,
i znow otworze kanape.... Moze kiedys bede
na to gotowa.
Bez uczuc, bez zaangazowania, bez szybszego
bicia serca - tak jest latwiej. Przeciez wciaz
pozostaja emocje. Zreszta ja juz wiem, czego
chce. Ale nie za wszelka cene.
Jestem po prostu wolna. Moge skakac, fruwac,
szalec, bawic sie, flirtowac. Fakt, ze zawsze
troche brakuje tej stabilizacji i kogos, tylko
mojego, ale do wszystkiego da sie przyzwyczaic..:)
Z Niolkiem, wspolna goraca noc:P
przed wyjsciem..:) (moje sexi skarpetki :P)
Obiadek, ktory zrobilysmy sobie z Niolkiem.. mmm... :D
W tych szklankach jest Kubus, zeby nie bylo:P:P
Przed impreza u m0nisi :)
po prostu ja...:D
____________________________
Niulus..