Czekam....
Ciągłe czekanie na prawdę.... Życie wśród obŁudnych Ludzi, kŁamstwa z Twojej strony... męczy mnie i drażni...
Każdy... Ma inne pragnienia... ChciaŁabym jednym ruchem ręki skasować caŁą nieprawdę z Twojej strony... Skierowaną do mnie... Ty chciaŁbyś ode mnie odejść... Uciec... OdizoLować się.. Schować się przed uczuciem... Nie! To tylko ja i moje schizy.. Chore myśli.. Halucynacje.. I przesłyszenia.. Znów o uszy obija się Twój gŁos... Którego tak naprawdę nie ma... Bo tak naprawdę miLczYsz... Słyszę to, co chciaŁabym usŁyszeĆ...
Stąpać ponad ziemią choć raz byś chciał, stąpać po krawędzi, gdzie lęk i strach..... Wierzyć, że dopiero Twa śmierć to start......
Zła na samą siebie... Denerwuję się... I jednocześnie się boję... Tracę Cię.. Na zawsze... Już nie wrócisz.... Łez więcej niż samej mnie... Topię się w nich.... Krzyczę żebyś odszedŁ, mimo że chcę żebyś zostaŁ... Odejdź jak najszybciej... Szybciej zapomnę... Zapakuj na drogę trochę mojego bóLu... Mogę się nim z Tobą podzieLić...
Próbuję się poskŁadać w jedną caŁość... Nic się nie zmienia... Nadal chcę żebyś wróciŁ... Mimo wszystko....
Tonę... W morzu Łez...
WoŁam... Żebyś wróciŁ... Ale Ty mnie nie słyszysz....
W morzu Łez...