WSZYSTKO BYLOBY INACZEJ.
-Mam isc?
-Tak.
-Nie zatesknisz?
-Nie.
-Nie kochasz mnie?
-Nie umiem.
Wracam, wracam. Tam. Myslami.
Do tych usmiechow bezinteresownych.
Wymienianych, dziecinnych spojrzen.
Do zabawy, rozmow, lez.
Po prostu. Tak po prostu do tych
wspolnych chwil.
Niepowazne, dziecinne zabawy. Bezkonsekwentne.
Spojrz na zegarek - tak - mija - czas - szybko - bardzo.
Dziecko. Dzieci. Juz nie jestesmy nimi.
Moze czas, zeby...? Tylko mi zaufaj. Uda sie nam.
Obiecuje, wiesz?
Kiedys Cie pokochalam.
I nawet sama nie wiem kiedy.
Tyle sie miedzy nami stalo, a Ty o tym wszystkim
zapomniales i wybaczyles...
Moja bardzo wielka wina.
Obiecaj mi z reka na sercu, ze ta przyjazn, ze to juz na zawsze...
Nie umiesz....
Znam Cie na pamiec, TY mnie pewnie tez,
Nie musze nic mowic, jak nikt rozumiesz mnie..
Za pozno, by klamac.. I tak nie uda sie..
Za duzo dzis wiemy...
Boze, trzymaj mnie, bo sie rozsypuje...
Boje sie jutra..
Nie na widze ta kich chwil zca le go ser ca.
Taki strach jest naturalny... Jak zawsze przed tym, co nieznane.
O, jakże sama chciałabym wierzyć w to, że przyjaźń z kimś przetrwa wszystko... I że już nigdy nie przerodzi się w nic więcej... Ale takich gwarancji nie sposób udzielić.
re:to Kraków.
Dodaj komentarz